Recenzja filmu

S@motność w sieci (2006)
Witold Adamek
Magdalena Cielecka
Andrzej Chyra

Między słowami

Powieść Janusza Leona Wiśniewskiego jest dla mnie książką niesamowicie ważną. Emocji, jakie towarzyszyły mi przy jej czytaniu, po prostu nie da się opisać. Wzruszenie, poruszenie, łzy, refleksja
Powieść Janusza Leona Wiśniewskiego jest dla mnie książką niesamowicie ważną. Emocji, jakie towarzyszyły mi przy jej czytaniu, po prostu nie da się opisać. Wzruszenie, poruszenie, łzy, refleksja nad samotnością - to wszystko sprawiło, że książka już po pierwszym przeczytaniu zyskała dla mnie miano 'kultowej'. Gdy tylko dowiedziałem się, że na 2006 roku planowana jest jej ekranizacja, padł na mnie blady strach. W końcu jest to jedna z najbardziej 'niefilmowych' książek, jakie dane mi było przeczytać. Tak więc do ekranizacji podchodziłem z ogromnym dystansem. Czy Witold Adamek - którego wcześniejsze dokonania reżyserskie nie są warte wymieniania - zdoła uchwycić uczucia bohaterów? Czy zostanie zachowany specyficzny klimat powieści? Czy ekranizacją zadowoli maniaków powieści? Pytania te były mi obecne przez cały czas oczekiwania. Nadeszła premiera. Upragniony seans dobiegł końca. Zacznę od schematycznych słów: podobało mi się. Słowa te jednak mają dwa wymiary. Powiedzieć 'podobało mi się' o filmach Kieślowskiego, to tak, jakby go obrazić. Z kolei słowa te wypowiedziane po seansie filmidła klasy 'B' to ogromny sukces. W tym wypadku są to jednak słowa wypowiedziane z lekką dozą rozczarowania. "S@motność w sieci" mnie nie porwała, nie dostarczyła tylu uczuć, ekstremalnych wrażeń, co książka. Może to wina samej powieści, która po prostu nie może być przekładana na język kina. Ale fakt jest faktem - w czasie seansu nie czułem magii i siły książki. Mimo wszystko, uznaję obraz za udany. Twórcy uchwycili przesłanie filmu mówiące o intymności, kuszącej stronie Internetu, a także o samotności, która dotyka chyba każdego z nas. Ewa. Piękna, bogata, spełniona, mająca kochającego męża. Jednak mimo wszystko samotna. Do jej związku wkradła się rutyna, seks to dla niej zbędny rytuał. Tęskni za namiętnością, pasją, pożądaniem. Codzienność, stabilność, życie z dnia na dzień. Życie z przyzwyczajenia. Jednak coś pęka. Dawne wspomnienia, serce nie pozwala zapomnieć o ogniu przeszłości, iskrze, która łączyła ją z mężem. Pragnąca ciepła, miłości szuka go wszędzie. Znajduje. W Internecie. I od tej pory znów odnajduje w sobie kobietę, rozpala seksualność, jest gotowa na wszelakie oblicza perwersji, byle by tylko odzyskać coś z tamtych dni. Gdzieś między słowami odczytujemy tu współczesny portret przeciętnej Polki. Popatrzeć na teraźniejsze kobiety? Czy nie są takie jak Ewa. Z pozoru zapracowane, twarde, trzymające nad wszystkim kontrolę. Jednak gdy zajrzeć w ich głąb, widzimy rozpaczliwe wołanie o pomoc. Wszystkie z nich chcą znaleźć swojego Jakuba. Mężczyznę ze snu, mężczyznę z Sieci. Kogoś tak nierealnego, wytwór wyobraźni, zbiór wszystkich ideałów. Ewa spotkała. Tak zrodziła się wielka miłość. Miłość opierająca się słowach, przeszłości każdego z nich i kuszącej magii Internetu. Możesz być tu kim chcesz. To w Sieci wychodzą nasze pierwotne instynkty i pragnienia ciała. Jednak zawsze przyjdzie moment, gdy dojdzie do spotkania. Co wtedy? Czy film nie jest aby zachętą do zdrady? Czy taka sytuacja jest jej wytłumaczeniem? Rodzi się konflikt. Z jednej strony dopingujemy Ewie, chcemy by doszło do paryskiej schadzki naszej dwójki, lecz z drugiej strony jest mąż. Co z tego, że to mąż-gwałciciel, bezuczuciowy samiec? Ewa do niego należy. Czy moralne jest to spotkanie? Film na te pytania nie odpowiada. Jedynie pokazuje ich związek. Nie ma siły, by zmusić do refleksji. Nie ma siły, by w jakikolwiek sposób zmusić do zastanowienia się nad istotą tej relacji, by poprzeć lub potępić Ewę. Oglądamy jedynie ładne love-story. To wszystko. To, co w filmie zachwyca, to strona techniczna. Mam na myśli przede wszystkim pięknie zdjęcia samego Adamka. Panuje surowość, która zachwyca. Wspaniale sfotografowany Nowy Orlean czy Paryż. Ogromne wrażenie robi też scena erotyczna, będąca właściwie kulminacją całego filmu. Piękna jest także nastrojowa muzyka. Niesamowite były momenty zupełnej ciszy, których nie da się opisać - trzeba odczuć na własnej skórze. Wszystko to tworzy niesamowity klimat - niespotykany w polskim kinie. Kolejnym aspektem wartym omówienia jest z pewnością aktorstwo. Dwie, niezwykle dojrzałe kreacje Magdy Cieleckiej i Andrzeja Chyry. Oboje w swych rolach wypadli wspaniale - niezwykle naturalnie. Szczególnie Cielecka, którą do tej pory nie za bardzo lubiłem, świetnie zinterpretowała książkową Ewę - jako kobietę niezwykle subtelną szukającą w życiu miłości. Chyra, niestety zbyt dużego pola do popisu nie miał, jednak w również wypada bardzo dobrze. "S@motność w sieci" to godne polecenia, specyficzne kino, o klasę lepsze niż zeszłoroczne bajeczki jak "Tylko mnie kochaj". Ci jednak, którzy powieść traktują bardzo osobiście - jak np. ja - mogą przeżyć spory zawód. Siły pierwowzoru film na pewno nie ma. Jednak jako samodzielny twór filmowy sprawdza się bardzo dobrze.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bestsellerami stają się powieści nie zawsze dobre, ale przeważnie dobrze napisane. Nic więc dziwnego, że... czytaj więcej
O książce "Samotność w sieci" widzą już wszyscy, nawet Ci, którzy nie przepadają za tego typu literaturą.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones